Każdy amator palenia suszonych liści słyszał o dzielnicy Youtheathre w Detroit, która uważana jest za mekkę palących trawę. Zamieszkiwana przez dezerterów z armii strefa w krótkim czasie wypracowała sobie niepowtarzalny klimat i zdobyła autonomie. Dowodzeni przez Doktora Dymka byli żołnierze, mimo iż całe dnie spędzają na paleniu marihuany, ściganiu się samochodami i opowiadaniu świńskich dowcipów, cały czas maja spore pojecie o taktyce wojskowej. Są mistrzami kamuflażu, a niesamowita więź religijno-poglądowa czyni z nich naprawdę zgrana organizacje. W Detroit zasłynęli jako najemnicy opłacani przez Shultza – największa szychę, która trzęsie całym miastem. Ich zadaniem była obrona miasta przed atakami Gas Drinkers – gangu podmutowanych ścierwojadów dowodzonych przez totalnie popiepszonego Hegemona. Jak do dzisiaj, idzie im świetnie. Sand Runners, choć nieliczni, są świetna armia zyskująca przewagę nad przeciwnikiem przede wszystkim dzięki zdolnościom wykorzystania terenu – zastawianie zasadzek, zamachy snajperskie i inne operacje, podczas których Runnerzy są dla wroga niczym duchy – niewidzialni i niesłyszalni. Właśnie kamuflaż jest głównym atutem Sand Runers.