Stworze sam, bo wydawca nie może…

Albo i nie chce. Ten artykuł nie jest o mechanikach, czy o rozgrywce w grze Stworze, a o kampanii i podejściu wydawcy do klientów. Jako że kampania zakończyła się sukcesem dość dawno temu, to artykuł już nie wpłynie na popularność gry.

 

Stworze to najgłośniejszy projekt crowdfundingowy w Polsce ostatnich lat. Uzbierał 311 008 zł, czyli 691% zakładanej kwoty celu. Duży budżet, fajnie zorganizowana akcja, fajne nagrody. A jednak coś poszło nie tak. Oto moja mała historia.

19 czerwca 2017 pojawiła się akcja crowdfundingowa do gry Stworze, w której jedną z nagród była nagroda „Radogost”. Za kwotę 209 zł lub więcej, prócz typowych gratisów, podziękowań itp., miała być dodawana dodatkowa karta postaci, stworzona na podstawie zdjęcia przesłanego przez osobę fundującą. Brzmiała ona tak: „7. Poprosimy Cię o przesłanie swojego zdjęcia i na jego podstawie wykonamy kartę postaci z Twoją osobą jako wybranym przez Ciebie Stworzem, którą dołączymy do Twojego egzemplarza gry”.

Wiadomo, exclusive limitowany na paręnaście sztuk rozszedł się w pierwszych godzinach od startu projektu. Nic dziwnego, karta z własną grafiką, opracowana na podstawie zdjęcia, jest idealnym prezentem. Niestety nie jest…

Szybko okazało się, że zamiast limitowanej ilości 12 osób wspierających w pierwszej godzinie, „Radogost” stał się typową płatną nagrodą, taką jak plakaty czy zestawy koszulek, a więc grono osób, które w ciemno wsparły projekt w pierwszych godzinach, zostało poszerzone o osoby, które później stwierdziły, że zakupią to samo w dodatku. No nic, nadal miała być to karta indywidualna i wyjątkowa.

Zdjęcie na kartę przesłałem po zakończonej akcji na wspieram.to, czyli w październiku. Wybór, na której karcie Stworza ma być umieszczona grafika, pozostawiłem wydawcy gry.
Byłem świadomy że na crowdfunding się czeka. Spoko, planowana data to grudzień 2017.

W międzyczasie wydawca poprosił mnie o jeszcze jedno zdjęcie, żeby lepiej było widać twarz. Przesłałem. Na początku grudnia dostałem informację, czy dla oszczędności i czasu mogę odebrać osobiście nagrodę w jednym z gdańskich klubów z grami planszowymi. Zgodziłem się, mimo że do paczkomatu, który był darmowy przy tej nagrodzie, mam 2 min drogi, a do klubu 9 km. 17 grudnia odebrałem grę, niestety karty w niej nie było. Dostałem obietnicę, że zostanie ona wysłana w tygodniu. Niestety, karty nie zobaczyłem już do końca roku. W Sylwestra musiałem zagrać w podstawową wersję.

Kartę miałem odebrać, w tym samym klubie, po nowym roku. Szybko okazało się, że już odebrał ją ktoś inny, ale mają kontakt do tej osoby i karta wróci nienaruszona – nikt nie powiedział, że nie skopiowana… Karta wróciła po kolejnym tygodniu i to, co dostałem, wyglądało tak (nie było co kopiować):

Nie, nie jest to oryginalna karta Leszego,
bo oryginalny Leszy wygląda tak:

I tak dla porównania oryginalny Leszy oraz zdjęcie, które wysłałem, i karta, którą dostałem:

Dla przypomnienia: Nagroda Radogost: „Poprosimy Cię o przesłanie swojego zdjęcia i na jego podstawie wykonamy kartę postaci z Twoją osobą jako wybranym przez Ciebie Stworzem, którą dołączymy do Twojego egzemplarza gry”.

Hmm… nie jest to to, na co liczyłem. W styczniu 2018 wysłałem SMS-y, że to, co dostałem, nie jest zgodne z nagrodą. Pani Patrycja Tkaczyk, z którą się kontaktowałem poprzez wiadomości, obiecała poprawioną kartę. Niestety, poprawiona karta się nie pojawiła.

W lutym 2018, po oczekiwaniu na poprawioną kartę, upomniałem się mailowo i dostałem odpowiedź, w której pani Tkaczyk wycofała się z obietnicy pisząc: „Radogost to dostosowanie karty postaci do przesłanego zdjęcia. W żadnym miejscu nie napisaliśmy, że ma to być zupełnie nowe stworze. Nie jest też prawdą, że dostał Pan niezmienioną grafikę Leszego. Dostał Pan grafikę Leszego z rysami Pana twarzy, tak jak inni wspierający”. Oczywiście wysłałem odpowiedź, że to niezgodne z opisem nagrody na portalu wspieram.to, że karta miała być czymś w stylu wspomnienia po zmarłym psie. Oczywiście, jak można było się spodziewać, wydawca miał osoby wspierające już głęboko… Nie dostałem też odpowiedzi na kolejne dwa maile. W międzyczasie dowiedziałem się, że inne osoby wspierające też dostały nie to, czego oczekiwały.

Po którymś mailu, 21 marca 2018, dostałem w końcu odpowiedź od pani Patrycji:
„Pana oczekiwania wykraczają poza zakres proponowanej przez nas nagrody i wymagają przygotowanie zupełnie nowej ilustracji. Jest to niemożliwe z dwóch powodów, po pierwsze Pana zdjęcie niestety się nie nadaje do takiego zabiegu, po drugie narysowanie rysunku od zera to dla nas dodatkowy koszt pracy grafika, nie uwzględniony w kosztach nagród […]. W związku z tym pozostaje nam zwrócić Panu koszt nagrody na konto”. Gdzieś z tyłu głowy słyszałem „…o przesłanie swojego zdjęcia i na jego podstawie wykonamy kartę postaci z Twoją osobą”. Ktoś – wydawca – mijał się z prawdą, zresztą nie pierwszy raz… Żeby się upewnić, napisałem też prywatną wiadomość do Grzegorza Arabczyka autora gry, który potwierdził stanowisko.

Pieniądze w wysokości kwoty dodatku dostałem na konto po tygodniu. Niesmak i pewność, że nic więcej od tego wydawcy nie kupię pozostał…

Jednym słowem, gra jaka jest taka jest, ale podejście wydawcy jest delikatnie mówiąc złe.

Moje zarzuty do wydawcy:
1. Po skończeniu się nagród limitowanych utworzenie dodatkowych pakietów z nimi dostępnych w późniejszym czasie.
2. Opóźnienia i braki kompletności zestawów – karta miała być dołączona w do gry.
3. Dopuszczenie do wydania nagrody innej osobie, a nie jej właścicielowi.

Jak powinna wyglądać nagroda

No nic, jako że z wydawcą nie mogłem się dogadać, postanowiłem sam stworzyć kartę, aby pokazać jak powinna wyglądać nagroda. Po znalezieniu odpowiedniego grafika i dogadaniu się czego oczekuję (nie powiedziałem dużo więcej informacji niż opis nagrody), grafikę dostałem po dwóch dniach. Pozostało jedynie stworzyć szablon, na który można grafikę zamieścić, druk i voilà – karta gotowa. Jeżeli chcesz coś mieć zrobione dobrze, zrób to sam…

Czy to było trudne do wykonania przez wydawcę? Chyba nie…
Czy zdjęcie “nie nadawało się do takiego zabiegu”? Jak widać Nie…
Czy wydawca poniósłby aż takie dodatkowe koszt? Raczej Nie…
Czy było warto zrażać klientów? Na pewno Nie!!!

Pozostaje jeszcze z figurka, ale ona nie była nagrodą, więc ona powstanie w przyszłości.