Adrian Markowski opowiada jak to było na początku…
To były ciekawe czasy. Gdzieś na początku lat 90. wpadłem na pomysł, żeby zrobić grę edukacyjną. Taki quiz z “Potopu” Sienkiewicza. Zrobiłem i zaczęło się szukanie wydawcy. Ostatecznie znalazł go mój przyjaciel (wydawca zajmował się całkiem inną działalnością… śmieszne to trochę … coś z samochodami o ile pamiętam… ale był dalekim kuzynem przyjaciela i miał ambicje). I tak ukazał się quiz z “Potopu”. A później o ile jestem sobie w stanie przypomnieć… “Najeźdźcy” – gra dość paskudnie wydana ale cóż… W międzyczasie, w poszukiwaniu wydawcy, mój przyjaciel trafił na “Sferę”, firmę Maćka i Kasi Makowskich, która mieściła się wtedy zdaje się na Madalińskiego, potem na Łowickiej.
Maciek zaprosił mnie i powiedział, że “Potop” to nie dla niego, ale ponieważ najwyraźniej potrafię to i owo, to mógłbym zrobić coś w tym rodzaju… i pokazał stertę pudełek z grami. Gry mi się spodobały. Nigdy wcześniej nie miałem z nimi do czynienia, nie grałem (i do dziś nie gram, bo nie lubię) ale stwierdziłem, że można tu sobie poszaleć, tworzyć całkiem nowe rzeczy … hulaj dusza!
W ten sposób najpierw powstał “Robin Hood”… co jeszcze? Musiałbym zajrzeć do szuflad… (w “Sferze” zostało zresztą parę projektów – właściwie gotowych gier – których nie zrealizowaliśmy). Gdzieś tam przewinął się “Gwiezdny Kupiec” – gra edukacyjna, dotycząca bankowości, zrealizowana dla jakiegoś urzędu i dystrybuowana potem do szkół… Tak czy siak, któregoś dnia zostałem poproszony, żeby zrobić coś na kształt cyklu “Magii i Miecza”, który wtedy wydawała “Sfera” i który zyskał dużą popularność. Chodziło o coś w rodzaju polskiej, autorskiej wersji. Mówiąc szczerze cykl “MiM” zdecydowanie mi się nie podobał. System oczywiście sympatyczny, ale cała “scenografia”… Sen schizofrenika… jak wśród postaci mogą znaleźć się fantastyczne stwory z powszechnie znanych książek, “Zulus” (do dziś pamiętam) i Jezus (!!!).
Postanowiłem zrobić z tego spójną wizję pewnego świata, uzupełnić opowiadankami, wprowadzającymi w atmosferę (to już było w “Robin Hood”).
W rezultacie z “Magii i Miecza” został tam szkielet systemowy (czego wymagało wydawnictwo)… chociaż też zmodyfikowany w szczegółach. I tak pojawił się “Magiczny Miecz”. Wszystkie gry testował Piotrek Rynio, lekarz (i wtedy i dziś), fantastyczny facet, którego poznałem dopiero w parę lat po tym, jak on zaczął testować moje gry (Maciek początkowo wychodził z założenia, że lepiej jest jeśli autor gry i tester się nie znają… cha cha…). A jak już poznałem, tak do dziś jesteśmy przyjaciółmi. Tak… a potem pojawiły się komputery i po “Sferze” zostały tylko projekty, których nie było już jak wydać…
Rok temu mniej więcej… ktoś dzwonił do mnie z Krakowa… chciał robić wznowienie “MM”, ale sprawa umarła zdaje się śmiercią naturalną. Kilka lat wcześniej rozmawialiśmy z Piotrkiem z którąś firmą od gier komputerowych ale rozmowy skończyły się na niczym.
Muszę przyznać, że projektowanie gier to było fascynujące zajęcie… Dużo, naprawdę dużo myślenia i liczenia, sprawdzania wielu możliwości, przewidywanie konsekwencji wprowadzenia takiej czy innej zasady…. coś jak szachy. No dobrze… rozpisałem się trochę.
Teraz, od mniej więcej 10 lat robię coś całkiem innego (www.crn.pl) i czasem tylko piszę opowiadania…
Dopowiedzieć (jeśli się to na coś przyda) mogę tyle, że:
O “MM”
– prawa autorskie do podstawy ma Maciek Makowski (były właściciel byłej “Sfery”, czasem się spotykamy, obecnie prezes w jednym z największych wydawnictw prasy i książek), do reszty – ja.
– zaprojektowanie każdej gry trwało mniej więcej 3 miesiące.
– pamiętam że sam wymalowałem (w Corelu) projekt “pieczęci”, która pojawiła się na niektórych przynajmniej grach (“Warsztat Gier – Adrian Markowski & Piotr Rynio”…. zdaje się). Wtedy wszystko wskazywało na to, że rynek się bezie rozwijał, chciałem wprowadzić jakiś własny “trademark”
– pamiętam też to miłe uczucie, kiedy siadywaliśmy z Piotrkiem u mnie w mieszkaniu i zastanawialiśmy się nad jego poprawkami, liczyliśmy, rozważaliśmy różne możliwości dokonania zmian w takich czy innych zasadach, operacjach… i tylko my dwaj wiedzieliśmy o czym rozmawiamy (np. moja żona oczywiście nic nie mogła z tego pojąć, co całkiem oczywiste).
O “Sferze” etc.
– o ile pamiętam gra dot. bankowości została wykonana dla Federacji Konsumentów (to były w Polsce początki kart kredytowych i wszystkich innych zresztą i chodziło o to, by pokazać, jak się z nich korzysta).
– jednym z projektów, które się nie ukazały była autorska i nie mająca wiele wspólnego z oryginałem wersja “Troll Football”, drugim – jakaś naprawdę ładnie rozwinięta (już wyłącznie moja) strategia, trzecim – gra “finansowo-handlowa”, w której podróżowało się po kosmosie żaglowcami (też tylko moje, bez odniesień; ktoś ten pomysł parę lat później wykorzystał w jakimś filmie dla dzieci… zabawne).
– i poprawka: facet z Krakowa dzwonił co najmniej cztery lata temu i chyba nie on pierwszy, ale jakoś do dziś nikt się nie zdecydował na re-edycję.
Pozdrowienia, dla wszystkich graczy 🙂
Adrian Markowski